Czy warto kupić do firmy auto na gaz ziemny CNG?

Samochody napędzane gazem ziemnym nie mogą zawojować rynku. A szkoda, bo są wyjątkowo tanie w użyciu.
Technologia zasilania samochodów gazem ziemnym w formie gazowej (CNG) lub ciekłej (LNG) znana jest i stosowana od dziesięcioleci. Zwłaszcza technologia CNG, która jest znacznie tańsza od LNG, sukcesywnie się rozwija i coraz częściej trafia do samochodów codziennego użytku. Zasilanie gazem ziemnym jest często mylone z zasilaniem autogazem, czyli mieszaniną propanu i butanu (LPG). Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Co prawda samochodami zasilanymi LPG, bardzo popularnymi w naszym kraju, jeździ się sporo taniej niż autami benzynowymi czy dieslami, ale auta zasilane gazem ziemnym dają jeszcze większe oszczędności. Są one znaczące zwłaszcza w pojazdach dużych gabarytowo i ciężkich, takich jak autobusy czy ciężarówki. W grę wchodzi też aspekt ekologiczny. Suma zanieczyszczeń przy spalaniu gazu ziemnego jest kilkakrotnie niższa niż w przypadku spalania oleju napędowego w silnikach Diesla. Samochody z zasilaniem CNG są również znacznie cichsze, nawet o 2-4 decybele. W praktyce oznacza to, że w odległości 7 m od przejeżdżającego „gazowca” poziom hałasu jest niższy aż o 40 proc.

Oszczędności dla firmy

Samochód służbowy przejeżdża zazwyczaj kilka tysięcy kilometrów w miesiącu, w skali roku może to być nawet 100 tys. km i więcej. Jeśli w firmie jest kilka samochodów dostawczych, to na paliwo wydajemy setki tysięcy złotych rocznie. Przy flocie ciężarówek są to jeszcze większe pieniądze.

Użytkując auta na gaz ziemny, możemy więc sporo zyskać.

Łatwo to zobaczyć na przykładzie jednej z najpopularniejszych w naszym kraju furgonetek, czyli Volkswagena Caddy. Turbodiesel 2.0 TDI o mocy 110 KM spala średnio w warunkach drogowych ok. 7 l/100 km (4,77 zł/l), a zatem koszt paliwa na dystansie 100 km wyniesie ok. 31 zł. Caddy napędzany gazem ziemnym z silnikiem 2.0 o mocy 109 KM na tej samej trasie spala ok. 8 m sześc. gazu ziemnego (3,29 zł/l), co kosztuje ok. 26 zł. Zysk 5 zł na każdych 100 km po przeliczeniu na dystansie 100 tys. km daje roczne oszczędności na poziomie 5 tys. zł. W ciągu tylko trzech lat eksploatacji (typowy okres użytkowania) jeden samochód pozwala zostawić w kieszeni przedsiębiorcy 15 tys. zł. Ale turbodiesel ma o 7 tys. zł wyższą cenę, zatem zysk z samego tylko paliwa w przypadku wersji na gaz ziemny sięgnie 22 tys. zł. Ale to niejedyna korzyść. Przy zasilaniu CNG żywotność silnika jest wyższa o mniej więcej 20 proc., co również przekłada się na niższe koszty eksploatacji.

Prosta technika

Z technicznego punktu widzenia zasilanie zwykłego silnika spalinowego gazem ziemnym jest proste, zwłaszcza w wersji benzynowej. W przypadku diesla komplikacja jest nieco większa. Najbardziej problematyczne są wykonane ze stali duże i ciężkie zbiorniki na sprężony gaz ziemny. A tylko takie gwarantują przystępną cenę instalacji. Te lekkie, kompozytowe, są bardzo drogie. Zbiorniki muszą podołać wysokiemu ciśnieniu 220 barów, dziesięciokrotnie wyższemu niż w przypadku zbiorników LPG. Poza zbiornikami rozwiązania są dość banalne: wytrzymałe stalowe przewody zasilające, reduktor, specjalny zawór rozdzielczy, zawór do tankowania. Zasilanie CNG najlepiej sprawdza się w pojazdach o dużych gabarytach, bo w nich najłatwiej montuje się duże i ciężkie zasobniki na gaz. Ale nawet w małym aucie miejskim można poradzić sobie z upchnięciem odpowiednich podzespołów. Mały samochód zasilany CNG ma niewielki zasięg na jednym tankowaniu (150-180 km). W przypadku furgonetek jest to ponad 400 km, co daje dużo większe możliwości. Samochody z zasilaniem CNG mogą jeździć także na benzynie lub oleju napędowym, dzięki czemu są mobilne nawet wówczas, gdy nie ma w pobliżu stacji tankowania CNG. W niektórych „gazowcach” całą instalację benzynową pozostawia się bez zmian, w innych montuje się zupełnie inny, niewielki zbiornik na benzynę umożliwiający przejechanie ok. 150 km. W ten sposób zyskuje się miejsce na zbiorniki sprężonego gazu ziemnego. Receptą na większy zasięg jest ciekły gaz ziemny LNG (Liquefied Natural Gas), ale ta technologia na razie nie znajduje szerszego zastosowania. Jej koszty są znacznie wyższe, bo wymaga stosowania zbiorników niskotemperaturowych.

Skromna infrastruktura

Od strony technicznej zasilanie CNG nie jest szczególnie wyrafinowane. Komplikacja systemu jest podobna jak przy niezwykle popularnych w Polsce instalacjach LPG, tyle że zbiorniki do gazu ziemnego są dużo cięższe. Samochodu na CNG nie trzeba się zatem bać ani od strony użytkowej, ani od strony serwisowej. Problemem jest tak naprawdę dostępność paliwa, bo budowanie infrastruktury do tankowania CNG idzie jak po grudzie. Mało kto chce budować specjalne stacje, bo rynek gazu ziemnego jest na razie niewielki. Jego rozwojowi nie sprzyja polski rząd, który we wrześniu 2013 r. wprowadził akcyzę na CNG w wysokości 0,34 zł/m sześc. Rentowność zasilania samochodów gazem ziemnym drastycznie spadła, więc zmniejszyło się zainteresowanie tym rodzajem paliwa. Obecnie w całej Polsce działa tylko 21 stacji tankowania CNG.

Przedsiębiorcy, którzy decydują się na samochody zasilane gazem ziemnym, mają przez to ograniczone pole działania. Muszą dopasować obszar eksploatacji takiego pojazdu do obecnej skromnej infrastruktury.

Mgliste perspektywy

Przyszłość gazu ziemnego jako paliwa samochodowego trudno jednoznacznie przewidzieć. Jego ceny będą zapewne rosły, bo staje się surowcem o światowym znaczeniu strategicznym, podobnie jak ropa naftowa. Coraz więcej gazu ziemnego potrzebuje przemysł, z gazu ziemnego można produkować też na dużą skalę syntetyczne paliwa. Wraz ze wzrostem zainteresowania ze strony polskiego rządu mogą się pojawić zakusy na podwyższanie akcyzy. Już po dotychczasowych posunięciach widać, że polscy politycy nie chcą specjalnie pomagać rozwojowi tej branży. Zupełnie inaczej jest za granicą. Gaz ziemny jako paliwo do samochodów cieszy się poparciem rządów w wielu krajach Europy, m.in. ze względu na małą szkodliwość dla środowiska. Oprócz możliwości wjazdu do stref zamkniętych dla aut napędzanych benzyną i olejem napędowym oraz ulg w opłatach ekologicznych kierowcy decydujący się na instalację CNG mogą liczyć na dopłaty. Niemcy zamrozili podwyżkę stawki akcyzowej dotyczącej CNG do 2018 r. W USA osoba montująca instalację CNG może liczyć na zwrot 80 proc. kosztów i obniżenie podatku autostradowego. Amerykanie mają też ulgę podatkową do 50 tys. dol. na ciężarówkę z napędem CNG.

W Polsce przedsiębiorcom, którzy chcą inwestować w auta napędzane CNG, życia dodatkowo utrudniają restrykcyjne przepisy. Traktują one samochody napędzane CNG tak samo jak te, które wykorzystują LPG.

Dotyczy to choćby przeglądów technicznych czy zakazu parkowania na zadaszonych parkingach.